Operacji nie będzie, nie mamy co operować...

Byłam w szpitalu, przygotowana do ginekologicznej operacji. Czekałam cały dzień (głodówka, zastrzyki w brzuch i inne niezbyt przyjemne zabiegi). Wieczorem przyszła pielęgniarka i oświadczyła, że - jak to się u nich ładnie mówi - "spadłam z zabiegu". Okazało się, że ordynator wstawił między planowane zabiegi jakąś swoją znajomą i dla mnie brakło już czasu. Wypisano mnie ze szpitala informując o konieczności ustalenia nowego terminu zabiegu (za kilka miesięcy). Moja reakcja: złość. płacz, strach o zdrowie. W tym czasie moja znajoma dała mi modlitwę do św. Judy Tadeusza, pod którą było napisane, żeby modlić się codziennie i jak zrozumiemy każde słowo z tej modlitwy, prośby nasze zostaną wysłuchane. Po ok. 2 tygodniach modliłam się jak zawsze, a po moich policzkach płynęły łzy (sama nie wiedziałam dlaczego), następnego dnia na wizycie lekarskiej usłyszałam od uradowanego lekarza: operacji nie będzie, nie mamy co operować, wreszcie i mnie trafiła się pacjentka, u której zdarzył się cud. Będę mógł pochwalić się kolegom. Od tamtej pory minęło kilka lat i wszystko jest w porządku. Św. Judo Tadeuszu dziękuję Ci z całego serca!!!

(14.08.2014) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz