Święci Szymon i Juda Tadeusz. Ich imiona nie pojawiając się często w kazaniach. Nie są bohaterami spektakularnych opowieści. A jednak Kościół o nich nie zapomniał - i nie bez powodu.
W gronie Apostołów nie brakowało postaci barwnych, kontrowersyjnych, charyzmatycznych, ale byli też tacy, którzy po prostu... byli. Nie domagali się miejsca przy Jezusie, nie pytali o to, kto będzie największy w królestwie Bożym, nie prowokowali dramatycznych scen. Do tej grupy należą właśnie Szymon i Juda Tadeusz. Obecni, wierni, oddani do końca. Ich historie to opowieści nie o cudach, lecz o cichej, konsekwentnej służbie.
Gdyby zapytać przeciętnego wiernego, co wie o św. Szymonie albo o św. Judzie Tadeuszu, odpowiedź często byłaby niepewna. Nie błyszczą w Ewangeliach jak Piotr czy Jan. Nie prowadzą burzliwych dialogów z Jezusem. A jednak ich obecność w gronie Dwunastu nie była przypadkowa. Bo nie każdy jest powołany, by być na scenie. Niektórzy są potrzebni, by stać gdzie z tyłu, by nieść stabilność, wytrwałość i siłę, której nie widać, ale którą się czuje. Szymon i św. Juda Tadeusz byli właśnie takimi Apostołami. Zostali zapamiętani jako ci, którzy nie szukali uznania, ale pozostali wierni aż po męczeństwo. Ich historie przypominają, że są tacy święci, którzy nie potrzebują rozgłosu, by zmieniać świat. I że prawdziwa wielkość często nie potrzebuje mikrofonu. Trudno mówić o szczegółowych biografiach Szymona i Judy Tadeusza, bo przekazy biblijne mówią o nich niewiele. Większość informacji pochodzi z tradycji ustnej, apokryfów i wczesnochrześcijańskich legend. Nie mamy dokładnych dat, nie znamy miejsc ich urodzenia, wieku tylko tyle, ile konieczne: byli z Jezusem, szli za Nim, głosili Ewangelię, a na końcu oddali za nią życie.
Radykał z sercem
W Ewangeliach figuruje jako Szymon Zelota, co można przetłumaczyć jako gorliwy albo żarliwy. To określenie otwiera szerokie pole interpretacji. Jedni uważają, że był związany z żydowskim ruchem zelotów, radykalnych nacjonalistów, którzy marzyli o wypędzeniu Rzymian i odnowie Izraela. Inni są zdania, że jego przydomek miał charakter duchowy, wskazywał po prostu na jego pasję i bezkompromisową wiarę.
To właśnie dlatego jego spotkanie z Jezusem musiało być jak uderzenie pioruna. Oto człowiek, który wcześniej gotów był chwycić za nóż, usłyszał: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół". To było zaproszenie do całkowitego przewartościowania życia. Szymon to zrobił, z całą swoją pasją. Zamienił gorliwość polityczną na gorliwość ewangeliczną. Zamiast walczyć z okupantem, zaczął walczyć o ludzkie serca. Nie znajdziemy w Nowym Testamencie żadnej jego wypowiedzi, żadnego spektakularnego gestu. Ale może właśnie to czyni go bliskim. Był jak wielu z nas: wierny, choć niewidoczny. Tradycja głosi, że po Zmartwychwstaniu udał się do Egiptu, a później do Persji, gdzie głosił Ewangelię razem z Judą Tadeuszem. Tam też miał ponieść męczeńską śmierć. Według jednych źródeł, został rozcięty piłą, według innych - ukrzyżowany. Został zapamiętany nie jako strateg ani kaznodzieja, ale jako ten, który nie zawahał się oddać życia za Tego, którego raz wybrał.
Patron od spraw beznadziejnych
Wśród Apostołów Juda Tadeusz długo pozostawał w cieniu. Nawet jego imię
wzbudzało niepewność, bo wielu myliło go z Judaszem Iskariotą. Dlatego przez
wieki był rzadko wzywany w modlitwach. A jednak z czasem to właśnie on stał się
tym, do którego wierni zaczęli się zwracać w sytuacjach pozornie bez
wyjścia jako do patrona spraw trudnych i beznadziejnych. Ewangelie wymieniają
go jako "Judę Jakubowego", co oznacza, że był synem albo bratem
Jakuba - również jednego z Apostołów Pojawia się w jednej scenie, zadaje
Jezusowi pytanie podczas Ostatniej Wieczerzy: "Panie, cóż się stało, że
nam się masz objawić, a nie światu?" (J 14, 22). To pytanie pokazuje jego
wrażliwość i pragnienie, by Objawienie było dostępne dla wszystkich, nie tylko
dla wybranych. W jego słowach słychać troskę, ale też głód sensu. Po Zesłaniu
Ducha Świętego Juda Tadeusz wyruszył w podróż misyjną, prawdopodobnie najpierw
do Mezopotamii, a później, razem z Szymonem, do Persji. Tam też miało ponieść
śmierć męczeńską, najpewniej przez ubiczowanie i ścięcie. W ikonografii często
przedstawia się go z pałką lub toporem, narzędziami męki, oraz z medalionem z
wizerunkiem Chrystusa na piersi. Ten ostatni symbol odnosi się do jednej z najpiękniejszych
scen przypisywanych Tadeuszowi - przekazania królowi Edessy wizerunku
Chrystusa, którego widok miał go uzdrowić z nieuleczalnej choroby. To właśnie z
tego powodu Juda Tadeusz nazywany jest patronem spraw trudnych i
beznadziejnych, bo tam, gdzie kończy się ludzkie działanie, wkracza siła
modlitwy i ufności.
Dlaczego wciąż ich wspominamy? Bo są patronami ludzi, którzy walczą w
ciszy. Juda Tadeusz, ten od spraw beznadziejnych, nie zyskał tytułu z
przypadku. W życiu wielu ludzi przychodzi taki moment, kiedy wszystko się wali,
a logiczne rozwiązania zawodzą. Wtedy pozostaje tylko modlitwa. To do tego
świętego pisze się kartki w kościołach, jemu zostawia się intencje, które
trudno nawet nazwać. Szymon z kolei, mniej popularny, rzadziej wzywany, jest
patronem tych, którzy próbują żyć konsekwentnie. Bez wielkich słów, bez
dramatów, bez kamer. Po prostu chcą być uczniem, być wiernym, być przy Jezusie.
Dla świata, który gubi się w hałasie i spektakularności, ich postacie
przypominają, że cicha służba ma ogromną wartość.
Święci Szymon i Juda Tadeusz nie są najbardziej znanymi spośród Dwunastu. Nie pisali listów, nie odgrywali głównych ról w ewangelicznych opowieściach, nie założyli wielkich wspólnot. A jednak ich obecność był i jest nie do przecenienia. To oni przypominają, że świętość nie musi być głośna, a misja nie zawsze oznacza rozgłos.
Ich życie i męczeńska śmierć pokazują, że bycie uczniem Chrystusa to droga dla każdego, również dla tych, którzy nie stoją na pierwszym planie. To historia dwóch ludzi, którzy w ciszy i oddaniu zanieśli Ewangelię na krańce świata.
Źródło: J. Jarosińska, Nie każdy święty trafia na okładki, w: Niedziela nr 43/26.10.2025, s. 26-27.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz