Samochód dachował, a on nie doznał żadnych urazów

30 października, gdy wracałem do domu, prawdopodobnie zbyt szybko przejechałem przez zakręt i mój samochód stoczył się z wysokiej na prawie trzy metry skarpy. Auto leżało kołami do góry, a moje stopy dotykały dachu. Byłem przerażony, że zaraz wybuchnie pożar; ledwo zdołałem wydostać się przez prawe okienko, nie doznając właściwie żadnych obrażeń. Znajomi, którzy przybyli po chwili, ustawili samochód na drodze i bezpiecznie wróciłem do domu. Na lusterku huśtał się medalik z Matką Bożą, a przy kluczyku znajdował się wizerunek św. Judy Tadeusza. Czuję się w obowiązku publicznie podziękować moim możnym orędownikom, którzy towarzyszyli mi i sprawili, że mimo tak dużego zagrożenia wyszedłem z tej sytuacji bez szwanku, bez ani jednego zadrapania. (A.P.)

Źródło: Joanna Ganobis, Święty Juda Tadeusz. Patron od spraw beznadziejnych, Wyd. Esprit, Kraków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz